A może by rzucić to wszystko i pójść na ryby? - Indy
Zamknąłem
drzwi przed Kylarem; sam nie wiem czemu nie miałem ochoty z nim
rozmawiać. Nie wiedząc nawet co chciałem narysować, usiadłem
przy biurku. To moja wyobraźnia dyktowała mi każdą pociągniętą
na papierze linię. Niestety, nie było mi dane naszkicowanie
jakiejkolwiek rzeczy. Moje zajęcie zostało przerwane przez huk,
który prawdopodobnie został spowodowany jakimś wybuchem.
Zaniepokoiłem się i szybko wybiegłem z pokoju. W jednej chwili,
dookoła mnie zapanował chaos. Budynki stały w płomieniach i
wszędzie leżały gruzy. Przestraszony tym faktem, szybko wróciłem
do pokoju. Nie byłem jednak pewien co mam zrobić. Po chwili
zastanowienia, rzuciłem się po plecak. Wrzuciłem do niego
dosłownie wszystko, co trzymałem w miejscu moich przemyśleń.
Połowa się przy tym rozsypała na podłogę, ale w tym momencie
przestałem dbać o porządek. Wiedziałem, że nie miałem wiele
czasu. Z łóżka zabrałem leżącą Gwiazdę Hanabi oraz czapkę
baseballówkę, która jedyna potrafiła okiełznać moje włosy.
Wybiegłem raz jeszcze i ponownie się rozejrzałem. Między dróżkami
terenu świątyni spostrzegłem ogromnego, skalnego potwora. W jego
okolicy ujrzałem dwie postacie, które z nim walczyły, a raczej
nieporadnie broniły się przed atakami. Mogłem się założyć, że
byli to Kylar i Av. Nie miałem pojęcia co począć. Ciężko
przyznać, ale spanikowałem i pobiegłem w drugą stronę aby ocalić
swoje życie. Gdy byłem już za murami naszego domu, który właśnie
legł w gruzach, usłyszałem wołanie mojej przyjaciółki. Obudziły
się wtedy we mnie dziwne emocje i uczucia. Źle się z nimi czułem,
więc wszystko starałem się od siebie odrzucić. Ignorując
wszystko, po prostu biegłem dalej przed siebie.
Po
godzinie ucieczki byłem na polnej drodze. Nie było widać ani
jednej żywej duszy, tylko ogromne pola upraw. Zewsząd otaczały
mnie różne rodzaje kwiatów - badyli, jak to miała w zwyczaju
nazywać Av te piękne kwiaty. Powolnym i spokojnym krokiem ruszyłem
przed siebie i rozglądałem się po drodze, szukając jakiegoś
schronienia. Podczas wędrówki towarzyszyła mi masa dziwnych myśli
związanych z zagadką, która dręczyła mnie od dłuższego czasu,
ale głównie myślałem o Billu i jego planach. Nie byłem pewien po
co przyszedł, czego tak bardzo pragnął i dlaczego to ja miałem w
tym jakoś pomóc. Moje myśli przerwał krzyk Av, który ponownie
rozniósł się w mojej głowie. W tym samym momencie przed oczyma
pojawiał mi się obraz płonącej świątyni. Otrząsnąłem się i
starałem odgarnąć od siebie wszystkie negatywne myśli. Wędrowałem
dalej i podziwiałem krajobraz, który wznosił się dookoła mnie.
Rzadko zwracałem uwagę na otaczającą mnie przyrodę, ale w tym
momencie po prostu wolałem myśleć o drzewach kołyszących się na
wietrze, niż o niebezpieczeństwie w postaci Wuyi. Dzięki
obserwacji zbóż, udało mi się odnaleźć wewnętrzną równowagę
i z powrotem stałem się wypełniony beztroską.
Po
kilku godzinach maszerowania usiadłem nad jednym ze strumyczków.
Swój wzrok skupiłem na małym kamieniu i zastanawiałem się jak to
jest egzystować pod postacią takiej rzeczy. Leżysz sobie przez
lata, oddany naturze. Nie przejmujesz się niczym, nikt cię nie
nawiedza.
Nawet
się nie zorientowałem kiedy zaczęło zachodzić słońce. Niebo
było częściowo zachmurzone, ale prawdziwe chmury i burza
znajdowały się spory kawałek za mną. Podniosłem się z
nieukrywaną niechęcią i ruszyłem na dalsze poszukiwania
schronienia. Mrok powoli zaczął otulać wszystko dookoła, więc
zapaliłem płomyczek w prawej dłoni. Ciepło ognia poczułem od
razu w całym ciele. Dziwne, ale gdy korzystałem z mojego żywiołu,
czułem w sobie dziwny, dość specyficzny gorąc. Nie przeszkadzał
mi on, ale czasami to uczucie powodowało, że czułem się
niekomfortowo.
Nawet
nie wiem kiedy znalazłem się w lesie. W oczy od razu rzucił mi się
zadbany, drewniany, mały domek. Miał mały ogródek i poletko
uprawne. Nie myśląc za wiele, wszedłem do środka. Moja
podświadomość spytała gdzie są moje maniery i aby naprawić swą
winę, zapukałem już w zamknięte za sobą drzwi. Nikt nie
odpowiedział. Rozejrzałem się dookoła. Była to ciepła i
przytulna chatka. Ogień w kominku wygasał, stąd wiedziałem, że
ktoś jeszcze nie dawno tutaj był. Byłem zbyt zmęczony, żeby
przejmować się włamaniem do czyjegoś domu. Korzystając z cudzej
kuchni przygotowałem sobie rybę, którą złowiłem nad strumykiem.
Po posiłku, szybko posprzątałem i usiadłem na kanapie.
Stwierdziłem, że chyba wypada poczekać, aż właściciel domu
wróci. Lecz oczy zaczęły mi się zamykać, a ogień w kominku,
który rozpaliłem, pomagał mojemu zmęczeniu i zasnąłem. Zostałem
obudzony przez żółty blask, który na sekundę rozświetlił
pomieszczenie. Przede mną ukazała się trójkątna postać Billa.
-
Proszę, proszę! Indy Shen we własnej osobie, w cudzym domu. Nie
sądziłem, że stchórzysz i uciekniesz przed walką w obronie
świątyni. Zostawiłeś swoich przyjaciół. Spodziewałem się po
tobie innego obrotu spraw. - w pokoju rozległ się złowieszczy
śmiech.
-
Chcesz wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia? Po to przyszedłeś?
-
Nie, nie - zaprzeczył. - Chciałbym zamienić z tobą parę słówek
na temat twojej przygody w szkole, gdyż dojrzałem w niej klucz do
jednej z zagadek. Przejdźmy do konkretów. Przyśniło ci się
ostatnio, że byłeś w klasie pytany przy tablicy, a twój wzrok
utkwił na obrazku. Tak, właśnie o ten obrazek mi chodzi.
Jeśli go pamiętasz narysuj go i mu się przyjrzyj, a dowiesz się
co mam na myśli.
Rozpłynął
się tak szybko jak się pojawił. Zaskoczony wydarzeniami sprzed
chwili, przypomniałem sobie tę scenę. Ten obrazek również
zacząłem kojarzyć. Niestety nie byłem pewien, czy ujrzałem go w
śnie, czy w realnym świecie. Odwróciłem się by sięgnąć po
notes i ołówek z plecaka. W tym momencie, w miejscu gdzie leżał
mój bagaż, stał również mały człowiek, ze sporą, żółtą
głową. Oboje patrzeliśmy sobie przez chwilę w oczy. Nie znałem
tego człowieka osobiście, ale podświadomość mówiła mi, że go
kojarzę. Po chwili mnie olśniło. Przecież była tylko jedna
osoba, która tak wyglądała. Dobrze ją znałem z opowieści
Mistrza Funga i Doja.
-
Omi…? - spytałem.
Fajny wpis. Szkoda że Indy stchórzył bo mógł się postarać i trochę powalczyć :P. Ale Omi w drewnianej chatce? No tego jeszcze nie było XD Mam wreszcie pomysł na swoje opowiadanie/komiks. Zrobie połączenie Galactik football z Pokemonami (nie ma to jak wyobraźnia ale chce też coś orginalnego :) )
OdpowiedzUsuńNic tylko życzyć powodzenia! <3 Muszę tylko powiedzieć, że ciekawe połączenie :3
UsuńTak chyba nie do końca wiem co się dzieje. Akcja pędzi tak szybko, że chyba chwile poczekam, by zostawić jakaś konstruktywną opinię. Zostane przy wytykaniu błędów (XD) ale do tego rozdziału się nie przyczepie. Nie ma do czego, gratuluję :D
OdpowiedzUsuńRozdziały Indiego! Nigdy nie wiesz do końca o co chodzi! XD Taki jego urok :')) W najbliższych rozdziałach, akcja nabierze lekko tępa... Cóż powinno być ciekawie c:
Usuń