piątek, 26 sierpnia 2016

Informacyjnie #3

Szybka i krótka informacja o dodanych właśnie ciekawostkach! Znajdują się one po prawej stronie naszego bloga! Koniecznie zajrzyjcie! 

Wasza ekipa! 

sobota, 13 sierpnia 2016

Rozdział XXXVIII część II

Przebudzenie - Kylar



     W powietrzu unosił się przyjemny i znany mi zapach, którego nie czułem już od paru tygodni. Kiedyś był dla mnie tajemnicą, a teraz należał do tych najprzyjemniejszych. Otworzyłem oczy i ujrzałem swoją siostrę. Siedziała na małym stołku. Jedną ręką trzymała moją, a drugą się podpierała. Przyjrzałem się i zobaczyłem piękną, ale i wyczerpaną kobietą. Wyglądała na zaniedbaną. Jej oczy były podkrążone, a włosy potargane.
     Podpierając się na prawym łokciu, spróbowałem podnieść się wyżej. Zasyczałem, kiedy poczułem ból w boku. Na moment powróciły moje wspomnienia. Przed oczami miałem Wuyę, która bez wahania wbiła sztylet w moje ciało. Mój wizerunek odbijał się w jej błyszczących oczach. Wyglądałem na przerażonego, jednak nie chciałem się wtedy poddać. Walczyłem.
     Otrząsnąłem się, kiedy poczułem uścisk w prawej dłoni. Odwzajemniłem go.
- Cześć brat - powiedziała ze spokojem uśmiechająca się Akloria. - Hej - odparłem cichym i zachrypniętym głosem. Byłem wykończony i czułem się słabo. - Długo już tak leżę? - Trochę. Ponad tydzień. Dość sporo cię ominęło. - Tak? Przecież uciąłem sobie tylko krótką drzemkę - odwzajemniłem jej uśmiech, a siostra zachichotała. - Dobrze, że poczucie humoru nadal jest z tobą. Jak poczujesz się lepiej, wszystko ci opowiem.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Było umeblowane w zupełnie innym stylu niż budynki w świątyni Mistrza Funga. Nie dominowała tu biel i błękit, a bardziej ciepłe kolory. Bordowe zasłony, ozdobne dywany w najróżniejszych odcieniach pomarańczowego oraz meble z jasnego drewna. - Gdzie jesteśmy? - spytałem ciekawy; przecież kiedy ostatni raz widziałem naszą świątynię, to stała w płomieniach. Aktualnie pewnie nie wyglądała najlepiej. - W świątyni Mistrza Jao. Jest przyjacielem Funga i zaoferował nam pomoc. Zostaniecie tutaj, dopóki nie odbudują waszej. Prawdopodobnie potrwa to dość długo, ze względu na ilość zniszczeń - wytłumaczyła. - Wszyscy są cali? Jak z Indym i Av? - zacząłem się martwić o swoich przyjaciół. - Indy jest cały i zdrowy. Z Av… Jest gorzej. - Odsunęła się. Za nią znajdowało się drugie łóżko, gdzie leżała właśnie ona. Przełknąłem ślinę i przyjrzałem się jej. Wyglądała jakby spała. Oddychała bardzo powoli, nienaturalnie powoli. - Będzie z nią dobrze? - spytałem z nadzieją w głosie. - Nie wiemy. Nie potrafimy jej pomóc, ani nie potrafimy jej wybudzić. Jest w jakieś dziwnej śpiączce. Wezwanie lekarzy również nie pomogło. - Ona umiera, prawda?
Akloria nie odpowiedziała, ale tylko na mnie spojrzała. Jej wzrok potwierdził moje obawy. Nie cieszyłem się już z przebudzenia. To dzięki mojej przyjaciółce wytrwałem w celi i przeżyłem to wszystko. Razem to przeżyliśmy.


***


Kobieta usiadła na łóżku, tuż obok jej przyjaciela. Utkwiła swój wzrok w podłodze. Nie miała pojęcia co powinna dalej zrobić. Kylar nie był jeszcze gotowy, a ostatnie wydarzenia dodatkowo wszystko opóźniły. Czuła, że jej obowiązkiem jest go chronić. Tak bardzo kochała swojego młodszego brata, że jeśli sytuacja by do tego zmuszała, byłaby gotów oddać za niego życie.
Tekin chwycił Aklorię za rękę. Otrząsnęła się i spojrzała w jego stronę. Przytuliła go. Po jej policzkach spływały łzy. Przez cały czas była pewną siebie kobietą, a po wizycie w zamku Wuyi straciła to poczucie. Kobieta puściła przyjaciela. - A co jeśli to ja jestem nie gotowa, a nie Kylar? - spytała, ocierając łzy. - Kiedy nadejdzie właściwy czas, oboje będziecie. Nie musisz się o to martwić. Powinnaś z nim szczerze porozmawiać. - Wiem, że muszę to zrobić, ale nie tutaj. Chcę, żeby z nami poszedł, on musi wiedzieć czego chce. Musi odkryć dlaczego go potrzebuję. - Przekonasz go, żeby z nami poszedł? - spytał, znając już odpowiedź. - Tak, ale dam mu jeszcze parę dni. Należy mu się odpoczynek.
W pokoju rozległo się pukanie, a Tekin otworzył drzwi Fungowi. Na jego twarzy znajdował się szeroki uśmiech. Stanął naprzeciwko Aklorii. Ona natychmiast wstała. Chciała mu przedstawić, jej plan, który obejmował chwilowe odejście Kylara. Bała się, że im na to nie pozwoli, a ona nie chciała tego robić wbrew woli opiekuna drużyny. - Fung. Chcę, żeby Kylar dalej się u ciebie szkolił, tak jak ja kiedyś. Jesteś wspaniałym nauczycielem, ale znasz przepowiednię i wiesz jak duża jest szansa. Dobrze wiesz, że potrzebuję pomocy mojego brata. Chcę mu przekazać wszystko co wiem i zrobię wszystko, żeby nam się udało. Zg… - Zgodzę się - przerwał Aklorii. - Podróż u boku siostry nauczy go wiele. Prędzej czy później i tak powrócicie. Będę was oczekiwał - uśmiechnął się jeszcze szerzej i wyszedł z pokoju.
Młoda kobieta odetchnęła z ulgą i z powrotem opadła na miejsce obok Tekina.


***


Minęły dwa dni odkąd się obudziłem. Odzyskałem już większość sił i bez większych problemów mogłem chodzić. Akloria opowiedziała mi wszystko co się wydarzyło, z pomocą naszych dwóch gości specjalnych. Omi i Raimundo mieli bardzo duży udział we wszystkim. Spotkanie dwóch Smoków Xiaolin było dla mnie zaszczytem.
Zawdzięczałem życie Indemu, więc czym prędzej mu podziękowałem za jego nieocenioną pomoc. Gdyby nie on i Omi pewnie bym zginął, a Av teraz pewnie leżałaby martwa gdzieś w kącie lochu. Na szczęście wiedźma straciła większość swojej mocy. Odebrał ją mężczyzna, który nazywał się Chase Young. Nie wiedziałem o nim zbyt wiele i nigdy o nim nie słyszałem. Jedynie Omi i Raimundo powiedzieli mi, że jest on niezwykle niebezpiecznym, heylińskim księciem ciemności.   
     Na szczęście opowieść Funga i Doja znacznie różniła się od naszych przeżyć. Podczas ataku, zdołano ewakuować większość mnichów i zabrać ich w bezpieczne miejsce, a oni sami dotarli tutaj, do świątyni Mistrza Jao.
     Zamyślony ruszyłem w stronę budynku szpitalnego. Od dwóch dni bardzo często odwiedzałem tam naszą przyjaciółkę, która nadal się nie wybudziła; mało tego, z dnia na dzień było coraz gorzej. Była dla mnie teraz najważniejszą osobą i martwiłem się o nią. Nie chciałem jej stracić.
     W drodze do budynku rozproszył mnie Indy. Znajdował się na okrągłym placyku, gdzie porozstawiane były kukły ze słomy i drewna. Chłopak wykonał trzy ruchy do przodu i z jego pięści wystrzelił ognisty pocisk, który trafił najbliższy cel. Odwrócił się szybko i skierował ramię w stronę kolejnej “ofiary”. Przez jego ciało przebiegły żółte iskry, skaczące i biegnące w różne strony. Zatrzymały się na ramieniu i skumulowały w jedność. Świetlista błyskawica ruszyła do przodu. Nie trafił. Na ścianie została ciemna plama. - To coś nowego, a dodatkowo nie jest ogniem - powiedziałem, patrząc ze zdziwieniem. - Nie jestem do końca pewien jak tego używać. Pierwszy raz był przypadkiem; instynktownie podczas pojedynku z Wuyą. Wtedy udało mi się trafić - odparł, przeciągając się. - W końcu ci się uda to opanować. Podobnie jest z moimi mocami. Nadal mam problemy, żeby zapanować nad lodem i śniegiem. Z wodą poszło mi o wiele łatwiej, sam nie wiem dlaczego. - Ja nie mam problemów z ogniem i mi to nie przeszkadza. Jednak chciałbym opanować te błyskawice jak najszybciej - odparł lekko zirytowany. - Chciałem powiedzieć, że powinieneś być bardziej cierpliwy, ale zabrzmiałbym jak Mistrz Fung - powiedziałem ze śmiechem. - Po prostu powodzenia! - Dzięki - odparł unosząc wargi i zaraz wrócił do treningu.
Bez dłuższego zastanowienia ruszyłem do pokoju, gdzie leżała Av. Zamknąłem za sobą drzwi i stanąłem tuż przy jej łóżku. Spędzałem z nią tutaj sporo czasu. Po prostu siedziałem obok niej i czekałem na cud, który tak naprawdę mógł się nigdy nie wydarzyć. Czułem się bezsilnie, patrząc na nią jak umiera. Nie potrafiłem tego znieść. - Chciałbym ci jakoś pomóc, wiesz? - odezwałem się do śpiącej dziewczyny. - Może mnie słyszysz, może nie. Po prostu chciałem z tobą porozmawiać. Martwię się o ciebie i jestem gotów poświęcić dla ciebie wszystko, nawet i życie. - Rękawem koszuli przetarłem mokre od łez oczy. - Ale zamiast ci jakoś pomóc i ulżyć, stoję tu jak zamartwiający się wszystkim idiota.
Drzwi do pokoju się otworzyły, a obok mnie znalazła się Akloria, która złapała mnie za rękę i powiedziała:
- Kylar? Chciałabym z tobą porozmawiać. - O co chodzi? - odwróciłem wzrok od nieprzytomnej Av. - Jutro odchodzimy z Tekinem. - Co? Dlaczego? - spytałem, lekko podnosząc głos. Nie chciałem tego. Czułem się dobrze, mieszkając z siostrą w tym samym miejscu. - Akloria chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła z pomieszczenia.
Stanęła przede mną i nerwowo machała rękoma. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę, ani co mi powiedzieć. Po chwili odetchnęła i zwróciła się do mnie.
- Posłuchaj mnie, Kylar. Wiem, że chcesz zostać tutaj, z przyjaciółmi, ale widzę twoją nieufność do Mistrza Funga. Chciałabym… - A co, może tobie powinienem ufać?! - przerwałem jej i podniosłem głos. - Oboje to ukrywaliście. Nikt z was nie powiedział mi, że jesteś moją siostrą. Nie wiem czemu nie chcieliście mi nic powiedzieć, a zamiast tego, tworzyliście jakieś bezsensowne scenki! - Ja rozumiem co czujesz i próbujesz mi… - NIE! NIE ROZUMIESZ! Wiesz dlaczego postanowiłem ci zaufać? Bo jesteś moją siostrą! Uratowałaś mnie i moich przyjaciół. - Masz rację… Nie mam pojęcia jak się czujesz. - Powiem ci jak się czuję. Czuję się okropnie, fatalnie, beznadziejnie. Moja przyjaciółka umiera, ja również omal nie zginąłem. Dwa tygodnie spędziłem w mokrej i brudnej celi, będąc torturowany, niszczony psychicznie. Nigdy nie zapomnę, jak pomagałem tej kobiecie w jej chorych zabawach. Robiłem wszystko żeby ratować Av. Zabiłem jeszcze paru ludzi, zgadza się, złych ludzi, ale to nie ma różnicy, skoro pozbawiłem ich życia! Nie mam pojęcia co teraz robić! To wszystko…
Akloria położyła dłoń na moim ramieniu, a z moich oczu leciały łzy, jedna za drugą. Siostra uśmiechnęła się. - Kylar… Jesteś wystraszony. Masz zaledwie siedemnaście lat, a już przeżyłeś więcej, niż niejeden człowiek. Doświadczyłeś bólu i cierpienia, ale przetrwałeś. Przetrwałeś dzięki temu, że jesteś silny. Może nie jesteś najodważniejszy, ale jednak twoja miłość i przyjaźń do bliskich osób sprawia, że potrafisz pokonać wszystkie przeszkody. Jesteś naprawdę najlepszym człowiekiem, jakie moje oczy widziały. Do tego jesteś moim bratem. Bratem, którego kocham - powiedziała przyciągając mnie do siebie i przytuliła najmocniej jak potrafiła. Odwzajemniłem jej tym samym; nie wypuszczałem jej z objęć przez długi czas. - Też cię kocham.


Wróciłem do Av. Rozmowa z Indym i Aklorią w pewnym sensie mi pomogła. Wpadłem na pewien pomysł i wiedziałem, co chcę spróbować zrobić. - Uzdrowię cię. Wiele razy słyszałem, że woda symbolizuje płynące życie, więc dzięki niej można je naprawić.
Nie byłem pewny, czy to prawda i czy w ogóle mam jakiekolwiek szanse, ale musiałem podjąć próbę uratowania jej. Przyciągnąłem wodę z pobliskiego dzbana. Przyjrzałem się ranom Av. Wszystkie, które zostały przymrożone lodem prawie się zagoiły, poza jedną raną obok szyi. Uformowałem wodę w rękawiczki i przyłożyłem otoczone płynem dłonie do rany. Wyglądała źle. Opuchnięta, miejscami pokryta zielonym kolorem.
Poczułem dziwne uczucie i przez moment ujrzałem wnętrze ciała Av. Mięśnie, narządy, wszystko. Przestraszyłem się i odsunąłem, a woda rozlała się na podłodze, Zszokowany stałem z uniesionymi rękoma. Nie potrafiłem powiedzieć, co właśnie zrobiłem, ale wiedziałem, że jestem na dobrej drodze. Ponownie chwyciłem wodę i przyłożyłem do jej rany. Znowu ujrzałem organizm przyjaciółki. Wszystko wyglądało jakby było na swoim miejscu. W końcu natrafiłem na niepasujący element. Razem z krwią, płynęła inna, zielona ciecz. Domyśliłem się, że jest to jakaś trucizna. Starałem się ją odgrodzić od krwi i pociągnąć ze sobą. Udało mi się to, a woda pochłonęła płyn i zabrała go ze sobą. Odsunąłem się, a trucizna wypłynęła z jej ciała. Szybko odsunąłem ją za pomocą wody i wlałem do małego naczynia.
Wiedziałem, co teraz muszę zrobić, ale chciałem się jeszcze pożegnać. Zbliżyłem się do niej i nieśmiało ją pocałowałem. - Av, kocham cię, ale muszę odejść. Wrócę. Obiecuję. Wiem, że będziesz na mnie zła, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Chcę odkryć po co tu jestem i moja siostra może mi w tym pomóc. Wybacz mi.
*
Odwróciłem się ostatni raz, żeby jeszcze raz spojrzeć na świątynię Mistrza Jao. Z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Z sekundy na sekundę, było ich coraz więcej. Akloria położyła dłoń na moim ramieniu.  Spojrzałem na nią. - Wiem, że dla ciebie to nie jest łatwe, ale musimy iść.
Odwróciłem się i ruszyłem dalej drogą wraz z siostrą i Tekinem.


_______

Zaczynamy księgę drugą! XD A w pakiecie do tego krótkiego rozdziału dołączamy nową wersję rozdziału pierwszego (przejście tutaj). Miłego czytania! Zachęcamy do zostawienia komentarza!

Przejście do Rozdziału XXXIX

czwartek, 11 sierpnia 2016

Informacyjnie #2

Hejka! Z tej strony Wasza ukochana ekipa! 

Jak Wam minęła połowa wakacji? 
Ale teraz nie o tym. Pora na parę słów wyjaśnień, które Wam się należą. Mamy zamiar przekazać informacje o nadchodzących zmianach. 

Pierwsza z nich to zupełnie nowy prolog, więc radzimy się z nim zapoznać! Takim zmianom ulegną jeszcze pierwsze rozdziały. Będą one stopniowo edytowane, a my o tym wtedy poinformujemy. 

W wakacje powinna pojawić się nowa zakładka, a mianowicie - ciekawostki. Będą one dotyczyć bohaterów naszej opowieści oraz ich historii. Będą one dodawane wraz z zakończeniem danej Księgi. Więc, pierwsze jakie się ukażą, będą przeważnie dotyczyły Księgi Pierwszej. Ostrzegamy przed potencjalnymi spojlerami, które mogą się w nich znaleźć, dlatego najpierw lepiej zapoznać się z treścią danej Księgi!

Kolejna rzecz, czyli opisy bohaterów. Nadrobimy zaległości w tej sekcji, a zarazem dodamy parę nowych. 

Rozdział będzie może nieco szybciej niż w 2024. XD

Podsumowując. Nasz blog nadal żyje i będzie żył, pomimo wszelakich przerw i kłopotów z nim związanych. Mamy nadzieję, że zostaniecie z nami pomimo wszystko! No i dziękujemy za Waszą obecność! <3