poniedziałek, 30 listopada 2015

Rozdział XXIX

Popiół rozwiany na trzy strony świata - Kylar


    Czas płynął, a burza z każdym dniem była coraz bliżej nas. Powiększała się z każdą chwilą. Mistrz zapowiedział koniec świata. W głębi siebie liczyłem, że po prostu żartuje, a burza wcale nie jest wynikiem działania Wuyi. Może nie będzie aż tak źle? Myślałem o tym siedząc sobie na murku w ogrodzie. Delektowałem się ciszą i obserwowałem wodę wylatującą z fontanny. Moją głowę ostatnio zajmowały również myśli o Aklorii. Zastanawiałem się dlaczego Mistrz Fung zataił informację, że nasza przeciwniczka jest moją siostrą. Akloria również przestała się do mnie odzywać telepatycznie. Ciekawe czemu?       
     Przeleciałem wzrokiem z wody na dach i zauważyłam siedzącą Av. Była w coś zaczytana. Nudziło mi się, więc postanowiłem zając mojej koleżance kilka chwil. Jak spytałem Indiego, czy nie zechciałby, spędzić ze mną czasu, to po prostu zamknął mi drzwi przed nosem. Zastanawiałem się co go znowu ugryzło. Przecież przez chwilę było już dobrze. Zacząłem mieć wątpliwości czy on w ogóle mnie lubi. Otrząsnąłem się, wstałem i wspiąłem się na dach. Av była tak zafascynowana swoją lekturą, że mnie nawet nie usłyszała.
- Hejka! Co tam porabiasz? - spytałem, a ona podskoczyła. Najwyraźniej ją przestraszyłem. Av zatrzasnęła książkę, a raczej mały notesik i odwróciła się w moją stronę sycząc:
- Nic, co by dotyczyło ciebie lub twojego wścibskiego nosa.
- Spytałem tylko co robisz... Jak nie chcesz to nie mów. - Wzruszyłem ramionami. Zajęcie Av przecież nie było najbardziej interesującą rzeczą na świecie.
- Myślałam, że dach to najbardziej bezpieczne dla mnie miejsce - powiedziała chowając notes do kieszeni w stroju.
- Ja tam wolę jaskinie, którą niedawno znalazłem.
Udało mi się wzbudzić w niej zainteresowanie.
- Jaką jaskinię?
- Jest niedaleko jeziorka. Właściwie to w nim.
- Teraz mnie zachęcisz a potem zaczniesz znowu podtapiać? Nie, dziękuję - prychnęła.
- Nie to nie. Ja cię do niczego nie zmuszam - powiedziałem i powoli zsunąłem się z dachu. Już chciałem skoczyć gdy Av wykazała się chęcią podtrzymania rozmowy.
- Blefujesz.
- Nie - cicho się zaśmiałem i uśmiechnąłem do niej.
- Hmm... - zamruczała. - Pokażesz mi ją?
- Jak chce... - Nie dokończyłem, bo przerwał mi dźwięk głośnego wybuchu, który dobiegał z głównego wejścia do świątyni.
Spojrzałem z przerażeniem na Av. Na jej twarzy malował się taki sam strach jak na mojej.
- Szybko! - krzyknąłem.
Zeskoczyliśmy z dachu i pobiegliśmy w stronę wybuchu. Od razu rzuciła nam się w oczy brama, która leżała roztrzaskana w drobny mak. Przy niej stały trzy ogromne, skalne potwory, coś typu golemy. Z ich paszczy i oczu wydobywała się zielona poświata.
- Historia lubi się powtarzać - powiedziała do siebie koleżanka.
Chwilę potem, jeden ze skalnych potworów zamachnął się i polecieliśmy na przeciwległą ścianę. Poczułem ból, który spotęgowany został przez opadające na nas cegły. Razem z materiałami budowlanymi, jeden z potworów wystrzelił ze skalnej ręki jakiś pocisk. Budynek po lewej stronie stanął w ogniu. Przed nami, nie wiadomo skąd, pojawił się Mistrz Fung.
- Uciekajcie mnisi! Wy macie ocaleć! - krzyknął.
- Musimy pomóc! - krzyknąłem.
- Nie dacie im rady! Uciekajcie!
Av pociągnęła mnie za rękę i pobiegliśmy dalej. Zdołałem zauważyć szybkie, silne i sprawne ataki naszego nauczyciela. Po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć go w akcji.  
     Momentalnie zaczął padać deszcz. Znaczyło to tyle, że burza wreszcie zawitała w nasze progi. Spod ziemi, tuż przed nami powstał kolejny golem. Podskoczyłem by go zatakować, lecz nie zdołałem nic zrobić. Potem to bestia wykonała ruch. Unikając jej ciosu, strzeliłem w golema lodowym soplem. Wbił się dość głęboko w jego nogę. Av spróbowała przewrócić go mocnym podmuchem wiatru, lecz on stał nie wzruszony.
- Dobra Kylar - krzyknęła odgarniając włosy i dmuchnęła w ziemię spuszczając głowę. Gest miał wymiar bezradności - To nie ma sensu! Musimy znaleźć Indiego i uciekać!
Budynek obok nas eksplodował. Znajdowały się tam nasze pokoje.
- Moje rzeczy! - krzyknęła ze złością.
Rzuciliśmy się pędem w stronę rozbitego budynku. Wszystko w okolicy płonęło. Panował wielki chaos, a golemów było coraz więcej. Potknąłem się o coś i upadłem.
- Kylar!
Gdy Av chciała zawrócić, potwór ją złapał i rzucił w inną stronę. Szybko się podniosłem, bo chciałem jej pomóc, ale na drodze pojawił się golem, a za nim stała wielka ściana ognia.
- AV! - zawołałem, ale nikt nie odpowiedział.
Przeciwnik zamachnął się na mnie pięścią. Może gdyby potwory nie miały czterech metrów wysokości i dwóch szerokości, to byłoby łatwiej ich pokonać. Dosłownie w ostatniej chwili udało mi się zrobić unik. Dookoła był wszędzie ogień, gruzy i tony golemów. Odwróciłem się i zauważyłem dziurę w jednym z budynków. Szybko tam wskoczyłem i biegnąc przez korytarze i unikając resztek opadającego dachu zacząłem nawoływać moich przyjaciół:
- Indy! Av! Dojo!
Coś z jednej strony mnie staranowało i znalazłem się poza budynkiem. Wszędzie było ślisko od deszczu, co utrudniało powstanie. Leżąc przy murze myślałem o drużynie. Nie mogłem zostawić moich towarzyszy, ale niestety nie miałem wyboru. Byłem pewny, że sobie poradzą. Otrząsnąłem się kiedy zauważyłem, że biegną na mnie dwa potwory. Przeskoczyłem mur i zacząłem uciekać. Za sobą usłyszałem odgłos miażdżonego kamienia. Już wiedziałem, że mnie gonią.
     Opadałem już sił. Nie wiedziałem ile przebiegłem. To adrenalina trzymała mnie przy życiu. Ostatni widok, który zapamiętałem przed ucieczką to płonąca świątynia. Na szczęście, w miejscu w którym byłem, panował spokój. Najwidoczniej zgubiłem goniące mnie golemy. Pomimo swojej siły były dość wolne. Odetchnąłem i zacząłem się zastanawiać gdzie ja w ogóle jestem. Zdyszany, spocony i zmęczony opadłem na trawę. Bolało mnie praktycznie wszystko. Rozejrzałem się. Obserwując drzewa i skały, które były wokół mnie, stwierdziłem, że jestem w lesie. Wiedziałem, że muszę odpocząć i znaleźć jakieś schronienie. Wbrew wszystkim niedogodnościom, moim priorytetem było znalezienie Indiego i Av. Miałem również nadzieję, że Mistrz Fung był cały. Pocieszał mnie rozmiar naszego smoka. Dzięki swojemu małemu rozmiarowi mógł z łatwością uciec ze świątyni. W duchu wiedziałem, że przetrwał.
     Przekręciłem się na bok i poczułem, że mam coś w kieszeni. Sięgnąłem do stroju i macając poczułem Oko Sokoła. Ucieszyłem się, bo wiedziałem, że jakiekolwiek Shen Gong Wu może okazać się przydatne. Starałem sobie przypomnieć kiedy udało mi się wyjąć je z krypty. No tak, to dzięki niemu udało mi się znaleźć tę jaskinię w jeziorku.
     Wstałem i zacząłem szukać w miarę bezpiecznego miejsca na odpoczynek. W oczy rzuciło mi się niewielkie zgłębienie w skale, które postanowiłem wykorzystać na miejsce noclegowe. Wchodząc do małej jaskini poczułem jak bardzo jestem przemoczony. Pociągnąłem nosem i zdałem sobie sprawę, że się przeziębiłem.
- Świetnie - powiedziałem do siebie ukłdając się na twardych kamieniach. Z trudem udało mi się usnąć.
     Poczułem, że coś chwyta mnie w talii jednocześnie przygniatając mi rękę. Wyrwany z niespokojnego snu wrzasnąłem i otworzyłem oczy. Byłem na przeciwko golema, który trzymał mnie w garści. Jego uścisk był naprawdę silny. Okazało się, że cały czas mnie gonili.
- Ty pójść z nami - powiedział łamanym angielskim, z dość twardym - dosłownie - akcentem.
- Ta? - ledwie udało mi się złapać oddech żeby cokolwiek wykrztusić.
- Tak. Pani powiedzieć: zabić albo przynieść. Ty spać, więc nie zabić - warknął mi prosto w twarz. Jego oddech był zapachu siarki i stęchlizny.
- Honorowe… golemy - pisnąłem. - Możesz trochę... Poluźnić? N-nie mogę oddychać.
Ku mojemu zaskoczeniu, potwór poluźnił uścisk i udało mi się nabrać powietrza w płuca. Golemy zaczęły iść. Było ich dwóch. Przypuszczałem, że były to te same kreatury, które mnie wcześniej goniły. Szły dość szybkim tempem co powodywało, że miarowo podskakiwałem w jego łapie. Nagle zdałem sobie sprawę, że jedną rękę mam wolną. Stworzyłem w niej lodowe ostrze i wbiłem w nadgarstek golema. Udało się, potwór poczuł ból. Pod wpływem impulsu, golem wypuścił mnie z ręki, a ja poczułem, że upadam i zaczynam się turlać ze skarpy. W końcu złapałem się czegoś i już przestałem się obijać o twardą ziemię i skały.
- Ty nie móc uciekać! Wracać! - wrzasnął jeden z oprawców.
Sprawnie zjechałem z górki i puściłem się biegiem przed siebie. Nawet nie miałem kiedy odetchnąć. Inny golem zagrodził mi drogę od przodu. Poczułem twardą pięść na mojej twarzy i upadłem. Wszystko mi się mieszało przed oczami. W uszach słyszałem świst, który nawet nie miał zamiaru przestać dzwonić. Podniosłem lekko głowę. Zobaczyłem potwora próbującego mnie zaatakować, który rozpada się na drobne kawałki. Potem widziałem już tylko czerń.
     Poczułem miękki materiał, który mnie przykrywał. Otworzyłem jedno oko, bo drugie było skrępowane. Kiedy chciałem je dotknąć, poczułem bandaż. Nie miałem pojęcia co się stało. Udało mi się zaobserwować, że mam jeszcze inne opatrunki - na lewym ramieniu i prawej łydce. Poczułem jaki jestem obolały. W szczególności doskwierała mi pękająca głowa. Podniosłem się do pozycji półsiedzącej i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dość szybko poznałem styl aranżacji pokoju. Przypuszczałem, że jestem w pałacu mojej siostry. Z trudem udało mi się wstać i wyszedłem na korytarz. Ściany niosły za sobą głośne rozmowy z dołu, a ja powoli ruszyłem w stronę głosów. W miarę jak się zbliżałem, zacząłem rozróżniać słowa.
- Nie możemy tu zostać! Twój pałac jest następnym celem zaraz po świątyni!
- Wiem o tym! Dajmy Kylarowi jeszcze chwilę. Musi dojść do siebie.
Od razu poznałem między kim toczy się wymiana zdań.
- Jeśli się nie obudzi do jutra, będziemy musieli go stąd zabrać. Odkąd nie możesz otwierać portali, jest coraz ciężej nam się transportować.
Wszedłem do pomieszczenia i zobaczyłem Aklorię i Tekina siedzących przy stole.
- Jestem gotów do drogi - powiedziałem.
- Kylar! - zawołała moja siostra i szybko wstała aby mnie objąć. Przytuliła mnie delikatnie, ale mnie i tak wszystko bolało. Cicho pisnąłem. - Przepraszam. Jak się czujesz?
- Kiepsko, ale bywało gorzej - powiedziałem obdarzając ją spojrzeniem wywołującym poczucie winy.
- Nie znasz jeszcze przyczyny dla czego to zrobiłam, ale to nie jest teraz ważne.
- Jest tu Av i Indy? - przerwałem jej.
- Nie.
- Muszę ich znaleźć.
- Spokojnie. Moi ludzie ich szukają. Znaleźli ciebie to i ich znajdą - zapewniała Jess.
- Jeszcze jedno, co z moim okiem?
- spytałem dotykając bandaża.
- Będzie całe - odpowiedział Tekin. - Niestety, gorszą wiadomością jest to, że dopiero za parę tygodni. Prawie straciłeś wzrok. Ten wypadek może spowodować problemy ze wzrokiem kiedy będziesz starszy. - Mężczyzna wstał z miejsca i stanął obok mojej siostry.
- O ile dożyję. Chyba ścigają mnie potwory Wuyi.
- Nie tylko ciebie. Wuya chce się pozbyć wszystkich ze swojej drogi - wytłumaczyła Akloria. - Kylar, czy jesteś w stanie iść dalej? Nie możemy zwlekać. W każdym momencie mogą przybyć tu sługusy tej wiedźmy
- Raczej tak.
- Dobrze. Tekinie? - odwróciła się do stojącego obok wojownika.
- Tak?
- Przynieś mu jakieś świeże ubrania. Nie będzie chodził w tym zniszczonym stroju. - Tekin posłusznie skinął głową i ruszył w stronę jednego z korytarzy. - Chodź do kuchni. Pewnie jesteś głodny.
- A i owszem - uśmiechnąłem się ruszając za Jess.
     Stanąłem naprzeciw lustra aby dokładnie obejrzeć swoje ubranie. Dostałem czarne spodnie, szarą koszulę i błękitną tunikę, która sięgała sporo poniżej pasa.
- Wyglądasz pięknie wojowniku wody - powiedziała Akloria, uśmiechając się.


8 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba. A już myślałam że Kylar znowu zostanie porwany (to byłby chyba 4 lub 3 raz ... a nw) Oby wszyscy byli cali :) ide jeść słynną czekoladę z orzechami bo zgłodniałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Gosiu! Chciałbym Ci naprawdę podziękować, no i reszta Kiratów również :3 za to, że cały czas śledzisz przygody naszych bohaterów. I za każde Twoje komentarze! Doceniamy to <3! No cóż. Co do Kylara to można liczyć xDDD No i smacznego c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz ...nie żebym faworyzowała tego idiotę jakim jest Kylar ale podoba mi się jego sposób bycia...taki magnetyzujący <3
    ROZDZIAŁ GENIALNY

    OdpowiedzUsuń
  4. A no i opis walki mnie powalił ... naprawdę reprezentujecie wysoki poziom <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Porobiły się małe komplikacje, do tego nawał przedświątecznej nauki nie wpływa dobrze na inspirację do poprawiania rozdziałów... Post powinien pojawić się wkrótce. c:

      Usuń