wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział XXVIII

Coś kosztem przyjaciół - Indy

      Cały czas siedziała mi w głowie ta zielona burza. Wiedzieliśmy, że to Wuya się przemieniła, ale pieprzyć to. Miałem większe problemy na głowie niż przejmowanie się jakąś wiedźmą z przed naszej ery.
      Moje kroki zaprowadziły mnie do własnego pokoju. Stare krzesło zaskrzypiało kiedy odsuwałem je od biurka. Znów zacząłem zastanawiać się nad męczącą mnie zagadką. Nagle wszytko poszarzało jak spleśniała herbata. Czas stanął w miejscu. Zza okna mogłem zobaczyć ptaki zatrzymane w locie, jak i krople deszczu deszczu zastygłe zaraz nad trawą. Z moich notatek wyleciała trójkątna postać, uprzednio wizualizując się na kartce. Mianowicie, był to Bill w towarzystwie swojego słynnego uśmieszku. Zawołał w przestrzeń swoim cybernetyzowanym głosem.
- Hola! - przywitał mnie zdejmując swój kapelusik. - Jak się trzyma mój współtowarzysz?
- Czego chcesz Bill? - spytałem bez zbędnych uprzejmości.
- Tego się niestety nie dowiesz. - Przewróciłem oczami. - Możesz mi pomóc, nie wtrącając się w moje sprawy. Chyba, że Cię o to poproszę, ale na razie tego nie uczyniłem. Ups, przepraszam, uczyniłem...
- Nie zawarliśmy żadnego paktu - brutalnie mu przerwałem. - Nic nas nie łączy, wiec chciałbym o tobie zapomnieć. Nie pomogę ci w twoich planach.
Bill kontynuował, nie zwracając uwagi na moja wstawkę.
- Przydasz mi się, a raczej już przydałeś - zaśmiał się. - Sporo się dowiedziałem o twoich przyjaciołach, więc mam to, czego potrzebowałem.
- Więc po grzyba przyszedłeś?
- Właściwie po nic, a raczej po coś - powiedział zagadkowo. - Dokładniej po informacje o Mistrzu. Bardzo intrygująca osoba nieprawdasz?
- Nie - rzuciłem sucho licząc, że odpuści.
- Tak. Więc masz za zadanie... A z resztą, - trójkąt machnął ręką - potrzebuję hasła do podziemnej krypty Funga i sam je sobie załatwię. Natomiast twoim zadaniem, będzie nie wtrącać się w moje sprawy.
Zanim zanurzył się w pergaminie, zdążyłem jeszcze dodać:
- Nie mam się wtrącać, a ty przychodząc do mnie, zdradzasz coraz więcej szczegółów. Sam mi mówisz o wszystkim, więc nie muszę jakoś specjalnie wnikać w twoje plany. Chociaż niewątpliwie mnie zainteresowaleś.
Bill zdążył zachichotać i z powrotem stał się jedynie bezwładnym rysunkiem na kartce.

 ***

Dokładnie o to mu chodziło. Zgubiony Indy pośród zagadki, sprawy z Wuyą i innymi, zainteresuje się również jego sprawą, a on wykorzysta to jako broń ostateczną. Z pewnością nie będzie to łatwe. Indy jest dość inteligentny.

***
Wszystko wróciło do normy, świat otrzepał się z odrętwienia, a ja próbowałem cokolwiek wynieść z tego dziwnego spotkania. Bill, w sumie jak zawsze, dał mi dużo do myślenia. Czyżby groziło nam niebezpieczeństwo?
      Nawet nie zauważyłem kiedy zaczęło się robić szaro. Z pewnego rodzaju transu wyrwała mnie położona na moje ramię ręka. Av i Kylar stali tuż za mną, patrząc na moje kartki, łudząc się, że uda im się coś rozszyfrować. Wolałem nie zaczynać tematu, ale coś wypadało powiedzieć.
- Czego szukacie?
- My? Nic. Po prostu... - zaczął kolega z drużyny.
- Co po prostu? - pociągnąłem zamyślonym, a zarazem zadziornym tonem.
- No nic już, nic - wtrąciła się Av opadając na krzesło stojące nieopodal biurka.
- Zaraz wrócę - powiedział Kylar. Mierząc mnie wzrokiem opuścił pokój. Poczułem, że to moja szansa. Lepszej okazji nie będzie. Odwróciłem się spoglądając na dziewczynę, która właśnie bawiła się swoim warkoczem.
-No Av - zacząłem. Na moje słowa przeniosła na mnie swoją uwagę i spojrzała w oczy. - Zostaliśmy sami, a ja mam ci coś do wyjaśnienia.
- Słucham - powiedziała w moją stronę. Miała bardzo poważny głos.
- Wtedy na tym treningu to...
- A właśnie! Mistrz kazał przekazać, że przez kilka godzin nie będzie ciepłej wody! - zarzucił najprawdopodobniej celowo Kylar, który nagle pojawił się za mną. Av się otrząsnęła, chyba chciała coś powiedzieć, ale nie mogła znaleźć słów. Zupełnie tak samo jak ja. Mimo Kylara obecnego w pokoju, chciałem dokończyć rozmowę z koleżanką, ale znikąd zjawił się Dojo z talerzem ciasta i chciał nas poczęstować. To raczej przekreślało wszelkie szanse szczerej rozmowy.
- Świetnie! Człowiek chce...  A z resztą. Wyłazić z mojego pokoju, do widzenia! - wyprosiłem towarzyszy stanowczym, ciężkim głosem.
Mój wzrok natrafił na oczy Av kiedy wychodziła; nasze spojrzenia się skrzyżowały. Znowu byłem sam w pokoju. W uszach ponownie zadźwięczała cisza. Usiadłem na krześle i zacząłem się nad wszystkim zastanawiać. Było mi żal, że nie jestem tak aktywny, w ostatnim czasie jak Av i Kylar, ale sam wiedziałem ze albo jedno, albo drugie.
      Kiedy obudziłem się następnego dnia, miałem niezłomną ochotę wszystkich przeprosić za moje zachowanie. Ku mojemu zdziwieniu to ja otrzymałem przeprosiny, sam nie wiedząc za co. Tak czy inaczej - pogodziliśmy się i zastanawialiśmy się nad najbliższymi ruchami Wuyi. Pewnym było, że ruszy na świątynię. Pytanie tylko kiedy?

5 komentarzy:

  1. Hehe akcja się znowu rozwija :) nie mam pomysłu co napisać... właściwie teraz jest u mnie 7:40. Kto o takiej godzinie trzeźwo myśli?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział porównam do czekolady.
    1. Kupujesz czekoladę - ekscytacja, dreszcz emocji, ze w ogóle uzbierałeś na nią pieniądze. Myślisz - zapowiada się wspaniale.
    2. Wybierasz czekoladę z orzechami - dobra, pyszna, ale bez rewelacji. "Nie jest źle.".
    3. Czekolada z orzechami bez orzechów - co to w ogóle jest? Nie mam pojęcia o czym jest ten rozdział, czego dotyczy, jak on się tu znalazł.
    4. Na samym końcu znajdujesz jeden, mały orzeszek. Końcówka znowu ma jakiś sens, widzisz ład i skład. Czekolada zjedzona.
    Choć trzeba przyznać ze ładnie zapakowana czekolada. Stylistycznie wygląda dobrze :)
    PS Może tym razem dostane jakąś odpowiedź na komentarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcelino. Jak ja kocham Twoje komentarze, są takie... smaczne? Kuszące? XD Pozdrawiam, właśnie jem czekoladę. Smacznego życzę, przy dalszych rozdziałach! :3

      Usuń
  3. Jak zwykle w wysmakowany sposób napisany rozdział :D ide czytać kolejny bo mam troszkę do nadrobienia :)
    Ps Uwielbiam rozdziały zakończone jakimś pytaniem retorycznym <3 Super naprawdę
    Buziaki Misia ;*

    OdpowiedzUsuń