sobota, 10 października 2015

Rozdział XXIII

Zima w lecie - Kylar

    Indy upadł, a za nami stał Łowca, który uśmiechał się złowieszczo. Rzuciłem się na niego, ale ten zablokował parę ciosów. Następnie chwycił za zagojone już ramię i rzucił moim ciałem o ścianę. Av klęczała przy Indym, który leżał w kałuży własnej krwi. Kusznik chciał strzelić w koleżankę, ale, na szczęście, byłem szybszy i stworzyłem ścianę lodu pomiędzy nim a ją.
Z korytarza, gdzie zaskoczył nas nasz wróg, wyleciała ogromna fala wody i rzuciła nim o moją ścianę z lodu. Przeciwnik najpewniej stracił przytomność.
     Wziąłem Rubin Ramzesa i Gwiazde Hanabi do kieszeni, a Pięść Tebigonga podałem Av. Szybko podniosłem naszego kolegę i wybiegliśmy.
- Co się stało!? - Dojo przywitał nas głośnym pytaniem.
- Indy jest ranny! - odpowiedziała mu zmartwiona Av.
 

***

     Akloria wyszła. Tekin pomyślał, że to dobra okazja aby zajrzeć do jej pokoju, który znajdował się w centrum pałacu. Wolnym krokiem ruszył przez sporą liczbę korytarzy i ogród, który w tym momencie przypominał zaczarowaną krainę. O poranku wszystko nabierało innego wymiaru. Rysy zamku były delikatniejsze, a dopiero rozwijające się pączki kwiatów uwalniały woń, która delikatnie napływała ku przyjacielowi Aklorii. Obok niego przeszło właśnie dwóch wojowników. Przez myśli Tekina przemknęło, że również ma nad nimi władzę, oczywiście nie tak silną jak kobieta panująca nad krainą. On jedynie mógł wydawać im te z najnudniejszych poleceń. Mężczyzna nareszcie znalazł się przed drzwiami do pokoju swojej pani, ale jednocześnie i przyjaciółki. Zawahał się czy naruszyć jej prywatność, ale w końcu chwycił za klamkę. Drzwi były zamknięte; mógł się tego spodziewać. Tekin wiedział, że na nic zda się tu jakikolwiek wytrych. Kobieta zabezpieczyła drzwi magią. Oparłszy się o ścianę, zadecydował, że wejdzie do pokoju przez okno. Dalej poszedł korytarzem i skręcił w lewo, znajdując drzwi prowadzące na zewnątrz. Ku jego uciesze, ściany budynku nie były gładkie ani płaskie. Gdzieniegdzie znajdowały się wybrzuszenia umożliwiające wspinaczkę. Framugi okien również okazały mu swoje wsparcie. Tekin stanął pod oknem przyjaciółki i zaczął się wspinać. Żałował, że ubrał tego dnia togę - znacznie utrudniała mu wspinaczkę. Chwilę później, cicho wskoczył na balkon. Na szczęście jego drzwi były uchylone. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to wielkie łóżko stojące na środku pokoju. Oprócz niego była jeszcze mała szafka nocna, toaletka, szafa i inne, typowe dla sypialni, rzeczy.
- Przytulnie tu - stwierdził mówiąc sam do siebie.
Zauważywszy komodę, Tekin do niej podszedł i otworzył kilka szuflad. Nie znalazł tam nic oprócz ubrań, których defacto miała naprawdę sporo. Zajrzał pod łóżko, ale tam również nie znalazł pożądanych informacji. W końcu wpadł na pomysł gdzie może być to czego szuka. Dokładnie tam, gdzie Kryształ Purpuru.


***

     Były właśnie urodziny Indiego. Cieszył się, chociaż jego mina mówiła zupełnie co innego. Od Funga dostał awans, w sumie już się domyśliłem czemu nie dostał go wcześniej. Dojo podarował mu czekoladki. Musieliśmy go powstrzymywać, żeby sam ich nie zjadł przed dostarczeniem ich do adresata. Nie wiem co dostał od Av, ten moment gdzieś mi umknął. Ode mnie otrzymał książkę. Mam nadzieję, że mu się spodoba.
     Gdy wszyscy się bawili, ja siedziałem na poduszce przy ścianie owinięty kocem. Było mi zimno. Myślałem, że dopadła mnie jakaś choroba ale w głowie miałem chwilę, gdy złapała mnie wysoka gorączka. Nawet wtedy nie było mi tak zimno.
Av podeszła do mnie gdy tylko zauważyła moje samopoczucie.
- Ty chory jesteś? - zaczęła z typowym dla siebie sarkazmem. - Na dworze jest ponad dwadzieścia stopni, a ty siedzisz pod kocem i cały drżysz!  
- Właśnie tak się czuję. Pewnie mam po prostu gorączkę. Nic wielkiego.
Na jej twarzy pojawił się grymas. Po chwili dotknęła mojego czoła.
- Masz raczej przeciwieństwo gorączki... Jesteś zimny jak lód! Może lepiej idź się położyć? - powiedziała innym już tonem.
- Pewnie za chwilę mi przejdzie. Idź się bawić, dołączę do was potem.
,,Szkoda tylko, że to zimno trzyma mnie od trzech dni’’ - dopowiedziałem w myślach.
    Kolejny dzień. Wszyscy spali jak zabici. Wszyscy, oprócz mnie. Spałem tylko dwie godziny; udało mi się zdrzemnąć przed porannym treningiem. Nie założyłem dzisiaj szat adepta, tylko najcieplejsze dresy i bluzę jakie miałem. Av i Indy prawie omdleli z szoku widząc moje ubranie.
- Chłopie, na pewno wszystko ok? - spytał czarnowłosy.
- Ta, tak wszystko dobrze.
Av się nie odzywała, tylko spojrzała na mnie zmartwiona.
     Dzisiaj miała być nauka władania naszym Wu, ale niestety posiadaliśmy tylko Gwiazdę Hanabi, więc mieliśmy zwykły, trening. Bieganie, pompki, brzuszki, czyli typowe ćwiczenia fizyczne. Kiedy zmęczeni sapaliśmy po treningu w naszych myślach pojawiło się postanowienie aby jak najszybciej odzyskać Shen Gong Wu.  
     Wieczorem gdy usiedliśmy do kolacji, na stół wskoczył Dojo.
- Wybaczcie, że wam przerywam podczas jedzenia ale...
- Właściwie to nawet nie zaczęliśmy - przerwał mu Indy.
- ...ale jest nowe Wu do zdobycia! Oko Sokoła! Jest jak ładna luneta, która pozwala na widzenie rzeczy przez ściany czy podłogi.
Pokazał nam to na zwoju, który zawsze mnie fascynował. Stworzono go w czasach gdzie nie było tak rozwiniętej technologi, a tu proszę. Na papierze oglądamy coś w rodzaju filmiku.
     Wylądowaliśmy na jakimś starym placu budowy. Wszędzie były rusztowania, niezbudowane do końca ściany, palety z kostką brukową. Nadal było mi zimno, ale starałem się to ignorować.
- No proszę! - zawołał Dojo. - Nic się tu nie zmieniło. Parę lat temu wyglądało to dokładnie tak samo.
- Komuś zabrakło pieniędzy? - spytała Av.
- Pewnie tak. Jest jeszcze opcja, że właściciel tego zginął śmiercią tragiczną.
Wszyscy się na niego spojrzeliśmy.
- No co? - wzruszył ramionami - Wiele rzeczy mogło się stać.
     Szukanie Wu w tym miejscu nie było łatwe, szczególnie, że tutaj prawie nic się nie znajdowało
- Znalazłam! - usłyszeliśmy głos Av. - Jacka przy okazji też!
Pomiędzy gruzem leżało Wu. Jack i Wuya stali naprzeciw nas.
- Gdzie tym razem jest wasz pieprzony Łowca?! - krzyknęła.
- Dzisiaj chciał mieć wolne. To mu dałem - odpowiedział. - Bez zbędnego gadania…  BETON-BOTY NA NICH! - krzyknął.
- Co do cholery? - Av dokładnie opisała nasze zdziwienie.
Nagle spod moich nóg coś wyskoczyło, a ja upadłem. Dosłownie część elewacji wstała i zaatakowała mnie. Potwór wyciągnął z betonu swoje łapska trzymając jakąś kamienną maczugę i machał nią jak szalony. Były trzy takie roboty, po jednym dla każdego. Gdy zrobiłem salto do tyłu unikając kolejnego uderzenia, przymroziłem jego broń do podłoża. Wspiąłem się po jego przygwożdżonej łapie i stworzyłem swoje lodowe ostrze. Wbiłem mu je prosto tam gdzie nie miał betonu. Zauważyłem, że przeciwnik Indiego właśnie wybuchł. Wróg naszej koleżanki leżał roztrzaskany na części. Miała na ręce Pięść Tebigonga. W szybkim tempie rzuciła się po Wu, w tym samym czasie co Spicer.
- Jack! Wyzywam Cię na pojedynek mistrzów! Moja Pięść Tebigonga kontra twoje JetBootsu!
- Ten kto spadnie pierwszy przegrywa!
- Zaczynajmy!
Jak to zwykle, wszystko zmieniało miejsca i kształty. Ja, Indy, Dojo i Wuya znaleźliśmy się pod walczącymi. Wokół nich były tylko cztery betonowe kolumny, a z nich wychodziły metalowe pręty w każdą możliwą stronę. Av stała na tym samym co Jack.
- GONG YI TANPAI! - krzyknęli.
- A teraz Jack.... SKOPIĘ CI TO TWOJE ZASRANE DUPSKO!
Spicer najwyraźniej trochę się przeraził. Zielonooka wpadła w szał.
- Pięść Tebigonga!
Av uderzyła Wu o pręt, na którym stali. W tym samym czasie podskoczyła i wspięła się na inny kawałek metalu. Jedyny punkt zaczepienia złamał się pod Jackiem.
- JetBootsu!
Chwycił się nogami jednego z metalowych kijków. Av paroma zwinnymi ruchami była już przy nim i kopnęła go prosto w twarz. Oddałbym wiele aby mieć to na taśmie. Mimo, że Jack tylko się odchylił, gdyż jego buty nadal go trzymały, to było to niesamowicie efektowne. Wracając do pozycji poprzedniej, Spicer uderzył swojego wroga. Nieco otumaniona koleżanka spadła trochę niżej chwytając się kolejnego pręta.
- Serio kurwa? Wiertarka? - spytała łapiąc się za głowę i spoglądając na przedmiot, który trzymał wróg w swoich łapach.
- Tylko to miałem pod ręką - wzruszył ramionami wyrzucając narzędzie za siebie.
Nagle Av się uniosła. Tak po prostu, przez chwilę lewitowała w powietrzu. Pofrunęła w kierunku Spicera, podcinając jego nogi i przy okazji zdejmując jego Wu. Wiatrem popchnęła go w dół, a ten zarył po drodze na ziemię o wiele prętów.
- SAJONARA IDIOTO! - krzyknęła z gracją opadając na rusztowanie.
Wszystko wróciło na miejsce. Koleżanka podała nam Wu i podeszła do Jacka. Strzeliła mu z liścia i z powrotem do nas wróciła.
- No, to możemy wracać - oznajmiła otrzepując dłonie z pyłu.
Zadowolona wsiadła na Dojo.
- Idziecie? - spytała z nutą rozbawienia w głosie.
Indy i ja spojrzeliśmy na siebie z przerażeniem.
    Chłód narastał. Czułem się jakby moje ciało zaczęło zamarzać. Siedziałem skulony na Dojo. Zauważyłem, że Av patrzy się na mnie. Indy w sumie też.
- Czy aż tak źle wyglądam? - spytałem.
- Jesteś okropnie blady - odpowiedział Indy.
- No mówię wam. Jestem po prostu chory.
- Może zabierzemy cię do lekarza? - zasugerowała Av.
- Nie! Dam radę.
W sumie nie wiem czemu krzyknąłem. Nie miałem wrażenia, że lekarz mi pomoże.
    Gdy zeskakiwałem z naszego smoka. Zobaczyłem szron w miejscu gdzie siedziałem. Chyba przypadkiem go tam stworzyłem. Zgarnąłem go ręką, a to co zostało po chwili się rozpuściło. No tak, nadal trwało lato, chociaż ja tego nie czułem. Wszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku.
     Kiedy się obudziłem, nie zastał mnie miły widok. Cały mój pokój był oszroniony. Przez okno nie dało się nic zobaczyć, a podłoga zaczęła obrastać lodem. Czułem zimno jeszcze bardziej intensywnie. Zrobiłem to przez sen? Wyszedłem z pokoju. Z pod moich nóg zaczął rozprzestrzeniać lód i szron. Przerażony wybiegłem na dwór. Wszędzie padał teraz śnieg. Śnieg?! Lato się jeszcze nie skończyło, chociaż wskazywał na to biały puch opadający z nieba.


______

No to powracamy myślę, że do stałego publikowania rozdziałów! :D Będziemy wrzucać jeden tygodniowo, lecz mogą się zdarzyć opóźnienia. Zaczynamy kolejny wątek, który dotyczy Kylara! Jak myślicie, co wydarzy się dalej?

8 komentarzy:

  1. Jea ciesze się że dodałeś(dodaliście?) Będe pisała anonimowo bo mi coś konto google nie działa :) A tak to strasznie wam zazdroszczę za pomysły na notki. Sama próbuje wymyśleć jakieś opowiadanie ale z marnym skutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jaką napełniłaś mnie motywacją do poprawiania rozdziałów!
      Cieszymy się, że podoba Ci się nasza historia. Jak to mówią, cztery głowy to nie jedna. :D
      W każdym razie, wraz z ekipą, życzę miłej lektury! :3

      Usuń
    2. A ja życzę, żeby nasze opowiadanie Cię zainspirowało! Lub cokolwiek innego! :D Na pewno uda Ci się wymyślić coś ciekawego na swoje własne opowiadanko :3 Powodzenia!

      Usuń
    3. Haha dziena :) Niestety teraz jest tyle opowiadań że ciężko o orginalność. Będe wchodzić do was i sprawdzać czy macie nowe rozdziały :D

      Usuń
    4. Dużo weny! :D
      Kto wie, może następne rozdziały Cię czymś zaskoczą? c:

      Usuń
  2. Blog jest przecudowny ! Dzięki tobie miałam okazję powrócić do okresu dzieciństwa, kiedy to oglądałam te kreskówkę. Chcę Cię również pochwalić za nietuzinkową historie oraz ciekawy wygląd bloga (zauważyłam, iż na komputerze jest inny wygląd niż we wersji mobilnej, polecam ustawić na taki sam ;) ).
    Ślę wenę :*
    Koleżanka z mat-fizu (^_^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Liczba mnoga, gdyż opowiadanje jest pisane przez 4 osoby :b Każda persepktywa - to inna osoba, która prowadzi jej rozdziały. Inny wygląd w wersji mobilnej jest spowodowany tym, że nie wyglądało to ładnie i estetycznie.

      Usuń
    2. Dziękujemy bardzo za miłe słowa! <3 Liczymy, że następne wątki i wydarzenia również Cię zaskoczą. :D
      Pozdrawiam, koleżanka z multi humana. :*

      Usuń