środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział XVII

Powrót do zajęć - Kylar


Po spacerze, na którym Av wiele nie mówiła, udałem się do swojego pokoju. Chciała mi w sumie tylko podziękować, tak na osobności, za odzyskanie jej Ostrza. Ostatnio stara się być milsza. Przynajmniej widać, że próbuje. Ostatnio myślałem o niej inaczej niż kiedyś.
     Ramię mi na szczęście zdrowiało, bolało tylko przy dotyku; poruszanie już nie sprawiało trudności. Usiadłem na łóżku i zdałem sobie sprawę z pewnej rzeczy. Kompletnie przestałem myśleć o Aklorii i jej planach wobec mnie. Tak bardzo chciałbym poznać odpowiedzi na dręczące mnie pytania.
~ Oh Kylar, zawsze możesz… - usłyszałem jej głos w mojej głowie. Obejrzałem się dookoła, ale nikogo nie zaobserwowałem.
~ Nie, - zaśmiała się - nie ma mnie tam. Postanowiłam z tobą porozmawiać na odległość.
~ Wyłaź z mojej głowy! - zwróciłem się do kobiecego głosu dźwięczącego mi w głowie.
~ Będę tu czy to ci się podoba, czy nie.
~ Tylko mi nie mów, że znasz każdą moją myśl...
~ Te, które chcę? A i owszem. Myśli o Indym, Jacku... O twojej panience, która cię interesuje również.
~ Przestań!
~ Spokojnie. Czemu nie chcesz ze mną porozmawiać?
- WYJDŹ Z MOJEJ GŁOWY!
Nagle doszła mnie świadomość, że wydarłem się na całą świątynie.
~ No dobrze, wrócę jak się uspokoisz... - zachichotała w mojej głowie.
Klęczałem na łóżku trzymając się za głowę, gdy do pokoju wtargnęli Indy, Av i Dojo.
- Kylar! Nic ci nie jest? - zawołała Av.
- Ona... Ona...
- Spokojnie... - powiedział Indy.
- Co się stało?
- Akloria... Ona ze mną rozmawiała, chyba jakoś telepatycznie. Słyszy moje myśli.
- Co? Ona tak potrafi? - spytał czarnowłosy.
- Co za zdzira - stwierdziła Av. - Jak można komuś szperać w głowie i myślach?
Nic nie odpowiedziałem, nadal słyszałem jej śmiech, który dręczył mnie całą noc.


***


- Kolejne ziarno zasiane - powiedziała Akloria.
- Czy takimi rzeczami na pewno skłonisz go by do nas dołączył? - spytał jej towarzysz - Tekin.
- To co robię, przekracza lekkie granice, to prawda, ale muszę być skuteczna. Niech Kylar wie, że słyszę jego myśli. Nie musi wiedzieć, że aby je usłyszeć, musiałabym stać przy tym artefakcie cały dzień.
- Dzięki niemu możesz się dostać do jego umysłu, tak?
- Owszem, ale niestety jest to bardzo wyczerpujące, dlatego nie powinnam z niego korzystać dłużej niż godzinę. Zaparzysz nam herbatę? - wojowniczka zmieniła temat.
- Oczywiście moja pani - Tekin uśmiechnął się i delikatnie ukłonił.
     Ruszył w stronę kuchni. Nie sądził, że to co robiła Akloria było dobre. ,,Ona zamęczy swojego brata na śmierć! Chociaż, chyba tego nie chce skoro jest jej tak bardzo potrzebny” - myślał. Ostatnio gdy Tekin próbował podpytać o wojownika wody, ta rzuciła mu tylko spojrzeniem pod tytułem ,,Dowiesz się w swoim czasie”. Był ciekaw kiedy ten czas nadejdzie. Zastanawiał się czy nie po kryjomu nie udać się do pokoju swojej przyjaciółki i trochę poszperać. Wiedział, że to nie moralne, ale ciekawość była silniejsza. Postanowił, że jeszcze się zastanowi, ale kiedyś na pewno skorzysta ze swojego pomysłu.


***


     Mistrz Fung powiedział, że wreszcie mogę uczestniczyć w treningach i misjach. Długo czekałem na ten moment. Może teraz nasz Induś nie będzie na mnie patrzeć takim wzrokiem, gdy obserwowałem ich trening.
- Uwaga! Mam dwie informacje! - krzyknął Dojo. Jedna z nich to nowe Wu.
Akurat w dobrym momencie.
- Pierwsza z nich jest taka, że mistrz Fung wyjechał na parę dni i nie wiem kiedy dokładnie wróci - wśród naszej grupki dało się słyszeć delikatne szepty wtrażające radość z powodu kilku wolnych dni. - Druga to nowe Shen Gong Wu! Trzecia ręka!
- Hmm... - zaczęła Av - niech zgadnę. Daje nam możliwość posiadania trzeciej ręki?
- Coś w ten deseń. Jest to pas, którego koniec służy jako ręka.
- Już się nie mogę doczekać! - powiedziałem uradowany.
- A co? Nasz pacjent może już z nami iść? - powiedział złośliwie Indy. Zignorowałem to i po prostu wsiadłem na Doja. Nim się obejerzałem, wylądowaliśmy koło małego miasteczka we Włoszech.
- Dojo! Nie powiedziałeś, że lecimy do mojego ojczystego kraju! - krzyknęła Av.
- Oj, przepraszam. Zapomniałem o tym kompletnie - tłumaczył się.
Nasza koleżanka była cała szczęśliwa. Na jej twarzy był piękny uśmiech. Rozglądała się wszędzie gdzie tylko mogła. Wchodząc już w tereny zabudowane, dało się czuć piękne zapachy potraw czy świeżych produktów na straganach. Przechodząc dalej trafiliśmy na uliczkę pełną sklepów z ubraniami. Rozeszliśmy się oszczędzając słowa. Parę sprzedawców zachęcało mnie, jak zgaduję, do kupna swoich produktów. Nie znałem włoskiego, a Av nie używała go na co dzień więc nic nie rozumiałem. Jeden ze straganów mnie przyciągnął, chociaż był prawie pusty. Sprzedawca mający typową, włoską urodę, siedział na krześle za ladą. Kapeusz rzucał cień na jego twarz. Na jednym z wieszaków wisiał jakiś niebieski pas. Zaciekawił mnie, chciałem go obejrzeć. Wyciągając rękę człowiek chwycił mnie za, na szczęście to zdrowe, ramię.
- A, a, a - pokręcił głową - to nie na sprzedaż - powiedział tajemniczo.
- To czemu jest na straganie?
Dobrze, że umiał mówić po angielsku.
- Czeka na osobę, która go zamówiła.
- Czyli? Może pan powiedzieć jaśniej? - spytałem uprzejmie.
- Powiedział, że osoba ta wymówi drugie imię Dojo. Wtedy mam mu to przekazać.
- Poczeka pan chwilkę? Tak się składa, że właśnie z nim tu jestem, ale nie znam jego drugiego imienia.
- Dobrze, zaczekam.
Mężczyzna puścił moje ramię i poszedłem znaleźć naszego smoka. Po chwili zauważyłem interesującego mnie smoka, który był w towarzystwie Indiego. Szybko do niego podbiegłem.
- Kylar, co ci się tak śpieszy.
- Chyba znalazłem Trzecią Rękę, ale muszę podać drugie imię naszego małego przyjaciela - uśmiechnąłem się.
- Moje? A no tak! Kompletnie o tym zapomniałem - odrzekł smok.
Tym razem w trzech poszliśmy do mężczyzny.
- Proszę oto Dojo.
- A więc niech ten 'Dojo' - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu - powie swoje drugie imię.
Zielony smok wysunął się w jego stronę i powiedział coś szeptem.
- Dobrze. Ten pas jest wasz.
     Odebrałem naszą nagrodę i wspólnie poszliśmy szukać Av. Moment później usłyszeliśmy krzyki ludzi i szybko pobiegliśmy w tamtą stronę. Gdy dobiegliśmy na miejsce ujrzałem dziewczynę walczącą z robotami Jacka. Indy już po chwili dołączył do walki, a ja poczułem na sobie jakąś energię. Chwilę potem opierałem się o sąsiednią ścianę. Spicer dmuchnął w Rubin Ramzesa.
- To Wu jest takie przydatne! - powiedział.
- Oh tak? Kula Tornami!
Rzeka wody wylana się z Shen Gong Wu odbiła się od ziemi i poleciała prosto w fruwającego Jacka. Jego śmigła zamokły i poraziły go prądem. Upadając na ziemię rzucił swoim plecakiem.
- Chcesz pogrywać z Jackiem Spicerem!?
- Jack idioto! Zabierz mu po prostu Trzecią Rękę! - krzyknęła Wuya wyłaniając się znikąd.
- Dzięki za przypomnienie! Trzecia Ręka!
Pas wystrzelił swoją łapą, która po chwili zacisnęła się w pięść. Trafiła Jacka prosto w twarz, a ten upadł na chodnik z hukiem. W tym czasie spojrzałem jak radzi sobie reszta. Niestety, to co zobaczyłem nie bardzo mnie ucieszyło. Av i Indy byli za plecami naszego wroga. Przylecieli trzymani przez roboty. Poczułem, że jeden z nich łapie również mnie. Uniósł mnie w powietrze. Stworzyłem w dłoni wodny miecz, a następnie go zamroziłem. Tak samo uczyniłem z drugą ręką. Popsułem mojego przeciwnika wbijając mu miecze. Opadłem na ziemię i rzuciłem się na kolejne roboty tnąc je ostrym lodem na kawałki.
- Chwila, chwila! - krzyknął Jack.
Zobaczyłem, że od moich kolegów dzielą tylko centymetry od ostrza robotów. Av gwałtownie próbowała wyrwać się z uścisku robotów.
- Albo się ładnie poddasz, albo ich zabijemy. Stanąłem jak wryty. Kompletnie nie wiedziałem co robić.
- Jeśli się poddam puścisz nas wolno? - spytałem.
- Ależ skąd. Pójdziecie ze mną!
- Druga opcja to taka, że zabijesz moich przyjaciół tak?
- Tak! - zawołał uradowany Spicer.
Te rozmowy miały odwrócić jego uwagę. W tym czasie roboty, które trzymały moich znajomych były już zamrożone. Wuya się odwróciła, ale Indy już roztrzaskał lód za pomocą ognia. Drużyna była wolna, a  ja pomagałem im walcząc moimi lodowymi ostrzami, które nadal trzymałem w rękach. Jack skapitulował i odleciał wraz z Wuyą. Nie było tym razem tu Aklorii... Coś planuje? Szykuje? Nie podoba mi się to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz