poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział XX

Awans - Indy


     Pobyt w tej krainie był zdecydowanie męczący. Nadal byliśmy bardzo zdezorientowani po tej wyprawie. Moją głowę, jak zwykle, zaprzątały skomplikowane zagadki, mimo tego, że był ciepły, sobotni poranek. Dojo wparował do mojego pokoju w celu otrząśnięcia mnie ze snu. Po kilku dobrych godzinach siedzenia nad notatkami, po prostu zasnąłem. Co z tego, że byłem po okropnie wyczerpującej misji, skoro pewna sprawa nadal nurtowała moją głowę i nie chciała dać spokoju?
- Mistrzu moja szarfa jest zerwana, mogłabym prosić o nową? - zapytała Av z nadzieją, kiedy wspólnie siedzieliśmy przy śniadaniu.
- Właśnie dlatego was obudziłem - błękitne oczy nauczyciela błysnęły w świetle słońca.
- A więc Av. Oto twoja nowa szarfa.
- Granatowa? Mistrzu co to znaczy? Wielki post? (Wielki Post oznacza kolor fioletowy, ta, wiemy.)
- Nie - zaśmiał się lekko. - Wasz zasłużony awans. - powiedział wręczając Av szarfę i poprosił by poszła z nim do sali obok. Słyszeliśmy pojedyncze słowa ich rozmowy.
     Po paru minutach czekania, z powrotem znaleźli się w drzwiach. Teraz Kylar otrzymał granatowy pas oznaczający stopień adepta. Ponownie, nauczyciel i uczeń, wyszli do innego pokoju by porozmawiać osobiście. Jedna rzecz przyciągnęła moje zainteresowanie. Mistrz Fung od początku trzymał dwie szarfy. Nie było trzeciej. Czyżbym ja miał nie dostać awansu? Chyba, że nasz opiekun chce coś sprawdzić. Tylko co?
- Mistrzu, czemu Indy nie otrzymał awansu? - zapytał Kylar, a Av uderzyła go łokciem w bok sugerując, że to pytanie było w tym czasie nie na miejscu. Znalazła się ta kulturalna. Prychnąłem i wziąłem łyk herbaty. ,,Mam wrażenie, że rozgryzłem cię mistrzu’’ - przemknęło mi przez myśli.
- Indy pozwól ze mną - Mistrz zabrał mnie na przechadzkę po ogrodzie. Praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy, a ja nie zamierzałem pytać, dlaczego nie dostałem awansu. Jeśli moja teoria jest prawdziwa, to niedługo się sprawdzi.
     Po południu moi towarzysze z drużyny ciągle się zastanawiali i pytali co z moim awansem. Stwierdziłem, że nie opowiem im o moich spostrzeżeniach. W odpowiedzi rzuciłem tylko, że najwyraźniej na niego nie zasłużyłem. Poszedłem do swojego pokoju, położyłem się na łóżku i rozmyślałem.
Kraina, w której byliśmy… Co to za miejsce? Jak się tam znaleźliśmy? Czułem się jak w innym świecie. Jakby to nie było na Ziemi. Chociaż… Mistrz Fung mógłby coś wiedzieć. Av i Kylar chyba dali sobie spokój z tamtym miejscem. Może też powinienem? Nie, to nie było w moim stylu. Zbyt mocno mnie to ciekawiło. Wszystkie możliwe rysunki, napisy, ryciny i znaki które się tam  znajdowały, nie dawały mi spokoju. Zapamiętałem prawie wszystko i narysowałem to na wielkiej kartce. Sięgając po najmądrzejsze i najstarsze książki, jakie mogłem znaleźć w naszej świątyni, zacząłem myśleć. Ciągle czegoś brakowało. Wszystko wyglądało jakby było czymś połączone, ale kompletnie nie mogłem się domyśleć z czym. W każdej w wolnej chwili rozmyślałem nad tym. Odchodząc na razie od zagadki, której nie mogłem rozwikłać, do głowy przyszedł mi król tamtej krainy. Był bardzo potężnym, groźnym, wyszkolonym i inteligentnym człowiekiem. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że był też dobry. Może był przez kogoś opętany? Albo przez coś... Jestem ciekaw czy miał coś związanego z Aklorią. W końcu korzystał z tej samej mocy co ona. Znał się na pojedynkach. Do tego wszystkiego dochodziło jeszcze te małżeństwo, które wspominało o tym człowieku. Nie zapamiętałem, gdyż na ich mieszkaniu także były znaki związane z zagadką. Ten król, po pojedynku jakby zniknął, nikt nie wie gdzie wylądował. Czułem więź z tym królem i tym miejscem, zupełnie jak by.. Jak bym...

- Uciekaj synu! UCIEKAJ! - krzyczał ojciec.
Ci wojownicy byli prawie identyczni. Wojsko silne, tylko jakby starze. Najbardziej zastanawiające było to, że każdy z nich miał taki sam znak. W zagadce bardzo często się on ukazywał, a znaczył ten ogień. Płonącą wioska. Znak ten był podobny do słońca. Można powiedzieć, że słońce jest ogniem, a w raju tez jest słońca co niemiara. Zaczepiając o mitologie, tam również występował ten znak, lecz wszyscy milczeli na jego temat. Było tam dużo ognia, słońca. Prometeusz ukradł trochę promieni, dając życie. Wojownicy także żyli dzięki temu słońcu, jakby to było ich źródło życia. Może dlatego byli identyczni? Jakieś kombinacje? A jak było z tytanami? Także kreatury, ale to nie ma związku... a nie, jednak ma! Wojownicy, identyczni, spalony świat... Tytani też palili, niszczyli. Byli podobni, ale nie mieli jednego władcy. Wojownicy tegoż oto kraju byli tacy sami, ale posiadali swojego króla. Byli marionetkami. Król równa się tytan? Bóg? Może władca niszczący moją wioskę? Wracając do początku. Może to dlatego miałem takie dziwne uczucia co do tego miejsca? Przypominało mi mój kraj. Był podobny. Ci sami wojownicy, ten znak, ta zagadka, jeden król. Do tego dochodzi sprawa władcy naszej wioski. Guan,mówił coś o wielkiej armii, o krainie, o znaku słońca, ale cóż z tego..
Zaraz, zaraz. Kraina, zagadka, znak, słowa… w tej treści były też słowa oparte na prostackim znaczeniu: olśnienie, powstanie, upadek, obrona, śmierć, ucieczka, ogień, proroctwo. Właśnie! Ogień to płonąca wioska, a olśnienie? Odkrycie tego miejsca? Moja spostrzegawczość? Nie wiem. Upadek... upadek wioski, naszego królestwa. Śmierć - śmierć Guana. Proroctwo, czyli te słowa Guana przed śmiercią. Upadek życia! Klęska! Proroctwo! Tak, tak, tak... NIE! To niemożliwe żeby, ojciec... Przecież Bill Cipher... Eh, to nie ma związku. Król snów, może dlatego mam ten koszmar? No nieważne. W każdym razie, owy Król Snów, mówi mi o czymś, chce przypominać tę zagadkę. Jakbym coś przeoczył. Pprzecież Bill nie pomagałby mi w odszyfrowaniu tego, chyba że... Pomoc, on, sen. Doszedłem dość daleko, odkryłem o co chodzi z tą zagadką, z ta krainą. Przypomniały mi się słowa:
,,Ciemność się zbliża. W przyszłości nadejdzie dzień, gdzie wszystko na czym Ci zależy zmieni się. Do tego czasu będę cię obserwować... ’’  i odszedł. Ciemność? Ta cela! To pomieszczenie, ta zagadka, kraina, ten sen i atak na moja wioskę. Mam złe przeczucie i to zostanie miedzy mną a mną. Na dodatek te znaki... Wyjaśnienia? To potem.

(Nie masz pojęcia o co chodzi? Ja też nie. - autor)
(To Indy, nie próbuj go zrozumieć. - Av)           
- Indy, nic ci nie jest? Znowu krzyczałeś przez sen - spytał Kylar wchodząc do mojego pokoju. Ostatnio był u mnie stałym bywalcem.
- Ponownie miałem koszmar. Tym razem inny - odparłem.


- Znowu coś? Dobra już nawet nie pytam - powiedział wychodząc. Obróciłem się w bok i ponownie zasnąłem.
______

Nawet nie wiem, co można napisać tu - w odautorskich pogaduszkach. Spokojnie, wszystko (no, prawie) się wyjaśni... kiedyś. Tak czy inaczej, czekamy na gratulacje dla naszych bohaterów za przyjęcie kolejnej rangi! *konfetti*

2 komentarze:

  1. Niesamowite! Przez te XX rozdziałów świetnie pokazaliście co potraficie. Od razu widać że pisanie to wasza pasja. Mnie osobiście urzekła postać Kylara; nawet do końca nie wiem czemu. Podoba mi się jego idea bytu. Dojo natomiast nic a nic się nie zmienił. Fantastycznie ukazujecie świat przedstawiony jak i nowe, nieco tajemnicze postacie. Jeśli chodzi o to, czego się spodziewać w przyszłości, jedno jest pewne- Kylar nie porucha. Pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :D Cieszę się, że Kylar przypadł Ci do gustu :b Staramy się, utrzymać stary, dobry klimat tej wspaniałej kreskówki :P Skąd takie wnioski...? :3

      Usuń