piątek, 3 lipca 2015

Rozdział IX

Poszukiwania Kylara - Indy
To był słoneczny poranek. Wstałem, zażyłem kąpieli i udałem się na codzienne zebranie. Na miejscu czekali już na mnie: Mistrz, Dojo i Av z dość kwaśnymi minami. Spytałem z uśmieszkiem:
- Gdzie Kylar? Znowu piecze wybuchowe ciasteczka?
- Właśnie dlatego was tu zebrałem. Kylar zniknął.
- Mam nadzieje ze nic mu nie jest. Chyba się o niego martwię... - powiedziała Av z wyrzutem.
- Ruszajcie z Dojo w poszukiwaniu przyjaciela. Podejrzewam złą stronę.
      Pobiegliśmy w stronę starych rumowisk aby zobaczyć czy może nie siedzi na kamieniu.
- Tu go nie ma - powiedziała Av, która była cała w kurzu po wyjściu ze starego pomieszczenia.
- Tu też nie.
- Szukamy i szukamy... Może zatrzymamy się na chwilę żeby coś zjeść? - zasugerował Dojo.
- Nie! - odpowiedzieliśmy wspólnie z Av.
- No dobrze, dobrze. Polećmy w stronę lasu. Może tam go znajdziemy.
Wsiedliśmy na smoka i polecieliśmy w stronę lasów bacznie obserwując każde miejsce.
      Wylądowaliśmy na polanie i każdy poszedł w inną stronę. Av ruszyła biegiem w stronę starych buków, gdyż Kylar lubił tam przebywać i zawsze coś skrobał na pniach oraz gałązkach. Niestety nikogo tam nie znalazła. Dojo powoli latał nad lasem i wypatrywał czy gdzieś nie ma naszego przyjaciela, ale on tez nic nie zobaczył. Ja natomiast ruszyłem ścieżką w stronę gęstwin, ale zanim doszedłem do skrzyżowania dojrzałem Av siedzącą na korzeniu. Podpierała brodę nadgarstkami trzymając łokcie na kolanach i niewątpliwie nad czymś rozmyślała.
- Znajdziemy go, nie zamartwiaj się - poklepałem ją po plecach, ale nie chciała słuchać.
- Wiesz, jestem zawsze taka niemiła wobec niego. Zawsze zła i sarkastyczna. Myślę, że może dlatego nas opuścił. Zrobił to z mojej winy. Tęsknie za nim. Naprawdę.
Wtedy poczułem że Av naprawdę ma trochę serca i jest bardzo związana z Kylarem. Nie dolewając oliwy do ognia powiedziałem do siebie:
- Chciałbym w to uwierzyć. - spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. Szybko dopowiedziałem: - Czuję, że nie zostawił nas z twojego powodu. Myślę, że został przez kogoś porwany.
- Patrz tam! Za te drzewa! - odezwała się koleżanka.
Wstaliśmy aby przekonać się co jest źródłem delikatnej fioletowej poświaty zauważonej przez Av. Podeszliśmy do tego miejsca, a na korze drzewa wyryty był znak. Wyryty nie nożem, nie żadnym przedmiotem - a magią. W taki sposób, jakby ktoś rzucał czar. Znaków było kilka. Momentalnie doszliśmy do wniosku ze coś się święci. Jakoś portal? Teleportacja?
      Zacząłem znajdować znaki, tłumaczyć, rysować, mówić, łączyć, kombinować.W tym momencie coś się poruszyło za krzakami. Podeszliśmy i ku naszemu zdziwieniu pośród liści stał Mistrz Fung.
- Mistrz wie co się stało i gdzie jest Kylar prawda? - spytałem mimowolnie nie zwracając uwagi na słowa.
- Akloria... - powiedział mistrz z krótką przerwą. - To ona. Szukała kogoś, kto potrafi jako jedyny używać swojego żywiołu. Kogoś kto ma dar, którego nie miał nikt wcześniej. Kylar. - odwrócił się z mina Talesa, spojrzał na znaki i coś cicho powiedział.
- Nie mogę iść z wami, weźcie Dojo. Mam coś do zrobienia, a wy ruszajcie. Natychmiast!

      Nie myśląc nad sensem tych słów wskoczyliśmy do portalu. Zanim coś zobaczyliśmy bardzo głęboko zastanawiałem się kim jest Akloria. Nigdy o niej nie słyszałem.



3 komentarze:

  1. POZDROWIAM AV BARDZO CIEPLUTKO.ROSE Z HARWATRU:- )

    OdpowiedzUsuń
  2. What the fuck is going on?
    Rose, Syneś Cię szuka, ciao.

    OdpowiedzUsuń
  3. AVCIA, CHYBA CI SIĘ HISTORIE POJEBAŁY.

    OdpowiedzUsuń