wtorek, 30 czerwca 2015

Prolog

KIRACI Z XIAOLIN
Opowieść zakończyła się kilkoma losowymi słowami wypowiedzianymi przez Mistrza. Nikt nie wie co stało się później, bo strony dziennika zostały brutalnie wyrwane i spalone. Wiatr rozniósł popiół po całej ziemi, a niektóre z oszczędzonych kartek trafiły do otchłani oceanów, gdzie wszelki słuch po nich zaginął. Wyglądało to tak, jakby cztery żywioły miały zakończyć wszelkie powiązania między sobą. Spokojnie chciały zatrzeć ślad działalności dobra i udało im się to na kilkanaście lat.
*
To koniec całej historii, nikt nie przewiduje jakiejkolwiek kontynuacji.
*
     Jaki los potrafi być przewrotny, wie tylko mędrzec z białą bródką, stojący u progu prastarej, tybetańskiej świątyni. Przed nim zatrzymali się młodzi ludzie, którzy nieświadomi konsekwencji, wyrzekli się życia zwykłego śmiertelnika. Przyjechali z osobnych ośrodków szkoleniowych, gdzie przetrwali lata pełne rygoru. Uczono ich tam życia w xiaolińskiej świątyni. Z każdego pawilonu starannie została wybrana jedna osoba, która reprezentowała sobą potencjał na przyszłego Smoka Żywiołu.
*
     Tak wszystko mniej więcej wyglądało w teorii. Obecnie, przed właścicielem klasztoru stała trójka, nie czwórka nastolatków, którzy pochodzili z różnych zakątków całego świata.
     Od lewej, chłopak z dość ciemną opalenizną i ciemnymi włosami; Mistrz stwierdził, że przyjaźnie mu z oczu patrzy i od razu odpowiedział mu uśmiechem na zagubione spojrzenie.
     Zaraz obok niego stała blada dziewczyna z długim, brązowym warkoczem na ramieniu. Miała dość nieprzyjazny wyraz twarzy. Nauczyciel od razu wiedział, że będą z nią problemy.
     Obok nich, po prawej stronie stał wysoki i wysportowany Azjata, a jego czarne jak smoła włosy sterczały mu na wszystkie strony. Chłopak zamyślony spoglądał w przestrzeń, a mężczyzna nie potrafił odgadnąć jego myśli.
     Opiekun świątyni był naprawdę mądrym i cierpliwym człowiekiem, ale niepokoiła go jedna kwestia. Gdzie podziała się czwarta osoba i jak poważne konsekwencje przyniesie jej brak?
*
     Mistrz Fung otrząsnął się z negatywnych myśli. Wiedział, że musi poznać swoich nowych uczniów.
- Panno Aello, panie Stern oraz panie Shen - zwrócił się do młodych ludzi - witam w klasztorze Xiaolin.

3 komentarze:

  1. O to ja, recenzent ciągle myślący o jedzeniu jako pierwsza odkryłam nowy prolog. Przydałaby się jakaś informacja o nim. Rozdział to nie Wu, Dojo nie wykryje. A może tak? Nie wiem, bo nie mam smoka.
    A tak gadając sobie o rozdziale, który jest jak sałatka z sera fety i arbuza. Wiedziałeś, że takie coś istnieje? Ja też nie, aż przypadkiem znalazłam. Widać, że prolog pisany niedawno, bo ma bardzo ładny styl i znikomą liczbę błędów. W dodatku jest bardzo fajny. :3 Jednak bardziej czekam na nowe rozdziały, niż rebooty poprzednich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notabene sałatka z arbuzem i fetą była równie dobra, co rozdział.

      Usuń
    2. Mnie tam nie brzmi połączenie fety i arbuza, ale Av jest innego zdania i stwierdziła, że się nie znam. Post o nowym prologu pojawi się wkrótce, a napisany od nowa będzie jeszcze rozdział pierwszy, nad którym obecnie pracuję. Dziękujemy ślicznie za opinię. <3 Buziaczki dla pani Manager!

      Usuń